Na wodnych gościńcach
Podmokły żuławski teren nie sprzyjał podróżom. Złej jakości szlaki, często wytyczone po groblach, gliniaste, latem pełne kurzu, zimą tonęły w zaspach, podczas roztopów grzęzły w błocie. Olenderscy mieszkańcy Żuław, pracowici gospodarze a jednocześnie rezolutni kupcy, z pokorą przyjmowali jednak wszystkie dary natury. Rozbudowaną sieć kanałów, która pomagała im osuszać mokrą żuławską glebę, przekształcili w niespotykany nigdzie indziej w Rzeczypospolitej wodny gościniec, pełen kładek i zwodzonych mostów. Po tych przyjaznych mieszkańcom wodnych szlakach przechadzały się statki, czółna i promy, którymi mieszkańcy swobodnie poruszali się pomiędzy swoimi włościami przewożąc płody rolne, siano i zboże lub dostarczając produkty do miasta na targ. Wysokie groble oraz spokojne, leniwie płynące wody mniejszych kanałów, wśród urokliwych pól, czyniły żeglugę zarówno przyjemną jak i bezpieczną.

Wraz z przybyciem mrozów życie nad wodą bynajmniej nie zanikało. Po skutych lodem kanałach mieszkańcy przemieszczali się na łyżwach lub saniami, odbywając podróże na targ a nawet do kościoła.
Dokąd wiodła „maślana droga”, co można było kupić w miejscowych karczmach i kramach, i wiele innych ciekawostek z życia codziennego. O tym wszystkim opowiem Państwu w Palczewie, w miejscu byłej gospody oraz przeprawy promowej, którą odbywali podróżujący do Gdańska na targ kupcy żuławscy.
Ciekawa to bardzo kraina, tak bardzo odmienna, a tak i mało znana. Cała sieć i to gęsta kanałów w rozmaitych kierunkach przecina Żuławy. To drogi i dróżki dla mieszkańców. Zamiast turkotu wozów — plusk wioseł, zamiast koni — białe żagle, zamiast nawoływań furmanów — piosenki flisackie, zamiast kurzu — chłodne, a wilgotne powiewy morskie.
— Relacja Jadwigi Chrząszczewskiej
Kontakt:
(+48) 730-593-444
sulava@sulava.pl
2025 MBSO